Kradnę czas z mojego snu na pisanie, on i tak nie chce trwać
Kotłują się myśli w mojej głowie, trudno uchwycić jedną
Żadna z nich nie może się zatrzymać popędzana następną
Choroby, rozwody, operacje, budowy, porody, remonty, aplikacje
Nie możliwe to zmieścić w jednym JA bez uszczerbku dla niego
Serce pika niespokojnie, wzrok rozbiegany nie znalazł oparcia
Gonitwa myśli spraw, wydarzeń pętli się i zaciska coraz bardziej
Podróże, urzędy, szpitale, depresje, rozstania, ucieczki, egzaminy
Codzienność nie cieszy, ciało stało się automatem,dusza łka bezradna
Kromka chleba w ręku i ogórek, kawa w biegu o czwartą za dużo
Jeszcze baton na drogę i paliwo ze stacji,gdzie te oczy życzliwie patrzące
Dzisiaj gruz, umywalka, wywiad, telefony, emaile, apteka potem koncert
Kto był winien a kto przez przypadek,komu warto a komu nie trzeba
Czy tę ścianę skuwamy? Będę babcią? Pan tu już nie pracuje – dlaczego?
Jak rozliczyć coś czego wycenić się nie da,komu dać a kogo pominąć
Sufit spada,malujemy cegły, wysłać przelew? odwiedzić chorego..
Jak w mikserze wrzucone produkty i wciśnięty przycisk-mielimy
Co tu zniszczyć a kogo ocalić, komu wierzyć i jak zadośćuczynić
Na huśtawce czy na kołowrotku jestem bardziej kręcę się czy bujam
Relaks z gongiem, balet, joga, przedstawienie i misami masaż na spokojnie.
Teraz skończyć dźwięk i wyłączyć przycisk życia i tak trwać w ciszy do rana.