Małe łapki w moich dłoniach na spacerze
Rozdziawione dziobki przy obiedzie
Otwarte oczy i buzia przy czytanej bajce
I ten sen wpleciony pomiędzy oboje
Czyż nie to jest nagrodą za wszystko
Czyż nie to niebem już na ziemi
Kiedy razem z moimi wnukami
Mogę świat poznawać i dzielić.
Przemieszane dni szczebiotem i śmiechem
Baraszkom i śmiechom końca nie widać
Ta ich ufność i ciekawość świata
Dla mnie wielką stanowi szczęśliwość.